Memento Mori?
D ź w i ę k, dotyk, dotyku, dotykiem
Z czym, z kim idę? Z dotykiem. Z Barwą.
One nigdy jedną, a zawsze osobną
były dla mnie srebrowartą monetą
Odbijającą się po murach budynków,
W których nigdy nie byłam.
Odbijającą się po wymiarach życia
Świata, w którym nigdy nie żyłam.
Źrenice szmaragdowe jak internetowe łącza
nawiązują kontakt z inną rzeczywistością
Strumienie wejścia i wyjścia otwierają się
na wprowadzenie nowych danych
do mojego kodu genetycznego
Dźwięk ugina się w szczelinie,
cielesność w nicości
Zwą to skończonością
Już nas nie ma, nie istniejemy, jedna osoba w tą - w tamtą stronę
Bez znaczenia. Zwykła statystyka
której nie tworzymy sami
Nasza dusza ulega rozkładowi,
kości poczekają parę lat
A mówili, że dusza trwalsza
jest od ciała, czyżby kłamali?
I wracasz skąd przybyłeś, boski świata kwiecie
Oddajesz skórę, która tylko była Ci pożyczona
A przez ten cały czas zapewne myślałeś, że należy do Ciebie
Żegnasz swe wspomnienia gestem niemiłym
Zostawiasz swoją ż y w o ś ć
Po to, by ktoś inny mógł pozostać żywym
Życie ani chwili dłużej nie d o p u s z c z a namiętności
Twa warga spust skarg spuszcza na łono Jej wnętrzności
Nawet Twój cień Cię opuszcza (może już opuścił?)
Gdy wkraczasz do Ciemności.
A więc jeśli Boga nie ma, tyle miliardów istnień przepadło w imię pustych słów
Za to jeśli Bóg istnieje, tyle miliardów istnień przepadnie w imię pustych słów.
Zig
|