Lament sierocy
Jeszcze tak niedawno- byłeś jednym z nas,
żyłeś, cieszyłeś się i cierpiałeś z nami.
Dziś już daleko, juża za mgłą wieczystą
jesteś. Marą spoza Styksu.
Przez okno otwarte na przestrzał
weszła biała dama do twego pokoju.
I tak w godzinę Heliosa-odszedłeś.
Jeszcze nim światło południa zeszło za obłoki.
I nim zdążyłem dotknąć twoich powiek-
już ciała twego nie było.
Został pusty pokój i....
świsty śmierci latające po nim.
Więc prawdą życia jest ta smętna pustka?
Głuche telefony których nie odbierzesz?
Prawdą sumienia-niemy krzyk sieroty
ku niebu okrutnemu jak otchłań?
Więc wolą było Jahwe byś umarł-
z ziemią nierozliczony?
Byś pozostawił- dziedzictwo cierpienia?
Niemy jak Stwóerca- już mi nie odpowiesz.
Krzyk rwie się z piersi
w obojętne niebiosa,
pod adresem Boga
niemego jak umarli:
,,Przyjdź zegarmistrzu światów-
wytłumacz mi swoje decyzje.
Oto siedziesz za obłokami przeźroczy
niemymi ustami wydając wyroki
na świat stworzony twym słowem
i rządzisz!
Kyrie eleison.
Ściągasz jedne krzyże
i zakładasz inne
i sądzisz!
Kyrie eleison.
Syna swego zesłałeś ludziom na zbawienie
a sam
patrzysz!
Kyrie eleison''
I płacz wydziera się z oczu moich.
Bo bluźnie teraz temu którego kocham.
Nie zna wiary ten, kto nic nigdy nie wyrzucał Bogu.
Nie zna wiary ten, kto nie nienawidził własnego zawierzenia.
Więc jesteś.
I oto słyszysz moje pieśni.
I pieśni umarłych i aniołów.
Więc nie miej mi za złe-daleki rodzicielu,
że zakłócam twój spokój.
Bo tak mi jest pusto bez Ciebie.
Tadeusz_Gustaw
|