Dysocjacja
Spustoszyli czas, a przestrzeń
im tego nie wybaczyła
Zostawili mi zwęglony świt
chcąc sprawdzić czy obudzę się
przy martwym świetle
Nocą posłali na niebo więcej gwiazd,
bo byli ciekawi, czy zasnę
w ciemności, która płonie
Uciekam wzdłuż czasu urojonego
na pograniczu słońc zaćmienia
Tej nocy tak jakoś bardziej tęsknię
za pewnym, lepszym światem
Odnajduję swoje życie
gdzieś pośrodku nieistnienia
Zostawiając za sobą płaczącą cykadę…
Oni doskonale o tym wiedzą
I czekają, bo może zdążę wyśnić
jeszcze jeden amerykański sen
o małych kotkach bawiących się kłębkiem
spiralnej galaktyki albo
bomby wodorowej
Zig
|