PUŚCIŁAM SIĘ
Zdradziłam bez skrupułów
bo jadł z ręki moją parszywą
przeszłość i beznadziejność
nawet się nie skrzywił
potrzebowałam akceptacji samej siebie
kamienie są wilgotne i zimne
jak ciało w kostnicy
prawdziwe rozstanie tęsknota
wyrwę mu jaja wrzeszczał
obleśny wariat w busie
droga była prosta
ale nie do zamierzonego celu
rozchodziło się o pięćdziesiąt groszy
albo mniej to nas zbliżyło
chciałam być potrzebna
inaczej niż do obowiązków
zdradziłam bez skrupułów samotność
a przyrzekałam być jej wierną
teraz palce zawijam plastrem
pogryzione od pożądania
duchowny
|