proza dnia
nie ronię łez
szloch w gardle zgasł
już nie mam sił rozpaczać
noc kończy się
za oknem świt
pora do życia wracać
przed lustrm znów
układam twarz
by bólu świat nie dojrzał
otwieram drzwi
opuszczam schron
ot mego życia proza
choć miasta huk
na kilka chwil
zagłuszy we mnie żal
to jedno wiem
nadejdzie noc
samotność czterech ścian
piotr skała szkudlarek
skala
|