Zakochani pobocznie

Zakochani, nawzajem poplątani jak liany,
Zielone warkocze, zielone diamenty,
A za zakrętem czarne jak smoła zamęty,
Wibracje zawstydzenia, świadkiem falbany
Zasłon zawsze zwyczajnych.

Tęsknota w zaprzeczeniu, koniczynka ze srebra
Ma przynieść szczęście. Nie mija samotności febra,
Wybroczyny na brodzie myśli, serce skomli jak pies,
A cisza zamaszysta dudni jak wóz po łbach.

Gra na bębnach, gra na bębnach,
Gwiazdy mają swoją strategię, świecą ukradkiem
I są czyste, nieme, idealnym świadkiem
Tego świata, a świat zabiegany po własnych korytarzach.

Niosą już serce martwe, sztywne, w bandażach,
Niczym posągi z marmuru wyryte, wyrzeźbione,
Takie idealne, takie krzywe, dla siebie przeznaczone
W innym wymiarze, zakochani na ostatniej stronie.

I w nocy zdejmują maski cienie księżycowe,
By kolorować świat od nowa, inaczej, lepiej.
Zasklepiają się rany zadane nożem innego zdania,
Wciąż nie płynie wodospad właściwego kochania.

Zakochani, nawzajem poplątani jak liany,
Zielone warkocze, zielone diamenty,
A za zakrętem przyszłość wciąż nieodgadniona,
Przycupnięta, czekająca na wylot z klatki
Ujarzmionych ptaków wolności.


kwaśna

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2018-01-18 14:18
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < kwaśna > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się