Nadzieja
Wpadłem w głębokie morze miłosnej odchłani. I plynę coraz bardziej nie mając nadziei. Choć piękna ona jak kwiat orchidei. Na końcu wiem że serce me zrani. Choć pragnę jej tak bardzo jak łajba przystani. Sztormy pewnie napotkam i skały mierzei. Ty dajesz mi wiatr , uniknę zawiei Doplyniemy bryzą posmagani. Ruszajmy przed siebie widząc białe mewy. I Tobie i mnie wskazują kierunek. Wiatr ich nie pokona, nie stącą ulewy. Dają nam nadzieję, dają podarunek. Widać główki portu i zielone krzewy. Już mogę Cie objąć, zwinąć takielunek.
Gregor_1974
|