Umizgi

Umizgi szare, odrapany płot,
To już idzie jutro, dłoni splot,
A potem dalej i dalej maszerować,
Liczniki od nowa wyzerować,
Aby zajaśniały twarze perłą złotą,
Aby nie brudziło zimne błoto,
Aby nie drżały osiki smutne
I żeby dni przestały być pokutne.

Umizgi krzywe, stara ściana,
To już idzie jutro, pora szara,
A potem płyną statki dziwaczne
Po morzu spienionym lub spokojnym.
W sercu trzeba być hojnym,
A nawiasy same staną się kształtne.
Fale do degustacji, poniekąd strach,
Lecz najważniejsze, że nad głową dach.

Umizgi niewiadome, oczy spopielałe,
To już idzie jutro, westchnienie obolałe
Nad światem upiorów, bez świateł, z mgłą
I już nie wiadomo, jacy oni do siebie są.
Namalowane pejzaże chwili czasu,
Inaczej chodzili do lasu
Niż tamci, niż tamci,
Ci obecni są jak ryzykanci.

Umizgi żywe, żywa jeszcze nadzieja -
Pokonać żal, pokonać łzy, trwa zawieja
Wielce rozległa i rozbrzmiewająca jak śpiew,
Lecz na dnie oceanu czerwony żyje gniew,
Warkocze trzy albo warkocze dwa,
Nad okiem wyraźna blizna
Od tysięcy mieczy, od tysięcy biczy,
Człowiek cywilizacji mieszka w dziczy.


kwaśna

Średnia ocena: - Kategoria: Życie Data dodania 2018-01-20 02:22
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < kwaśna > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się