Czas opętany

Patrzę w ciemnoniebieskie sklepienie nade mną.
Musiało tak wyglądać w trzecim dniu stworzeia,
nim je ozdobił widokiem gwiazd, księżyca i słońca.

Moi dalecy przodkowie o tej porze,
przecierali oczy zaschnięte od odbicia śmierci,
i budzili się powoli do życia, przed rannym udojem bydląt.

Oto bowiem jest pora zmiany.
Duchy nocy powoli schodzą w otchłań,
miejsce na polu oddając-pikselom światła.

Tak było dawniej.
Bo teraz nieprzerwany huk unosi się ponad ulicami.
Dzień i noc zrównano mocą opętanego czasu.

Teraz nie wiem kto na mnie patrzy.
Czy jęk czeluści słyszę, czy płacz dalekich aniołów.
Człowiek umęczony obraca się wśród nieznanego,
Trzask butów po szarych ulicach niesie się rytmem csrescendo.

,,Prędko,
do katowni,
do zmęczenia do zmęczenia,
na głód nie patrząc,
spiesz się''

Nie tak, nie tak chciał rzeźbiarz lepiący Adama.
Czy mógł w swym nadmyśleniu przewiedzić pierwszy bunt?
Jeśli tak,to co? Jeśli jednak nie?

Boleśnie jest odpędzać własny obraz.
To jakbyś gołą ręką z bliska zbijał lustro,
Czy tak się czuł?

Tysiąclecia zbrodni przepłynęły i ciągle,
w boskiej dłoni siedzą
odłamki szkła.
I spływa krew po ruinach dobra.


Tadeusz_Gustaw

Średnia ocena: 6
Kategoria: Inne Data dodania 2018-02-05 00:59
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Tadeusz_Gustaw > < wiersze >
Ja2 | 2018-02-05 07:11 |
Ktoś dał pięć i słusznie.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się