Za świtem nowy mrok
Lakierowane strugi światłocieni
Zapętlający się śpiew
ptaków z odtwarzacza komputerowego
Whisky błyszczy o poranku
Cesarską perłą monotonii
A karuzela z konikami się kręci.
Magnetyt kruszy się nad szkiełkiem
Nadgryzam pomarańcze w ramach protestu
przeciwko nadgryzionym jabłkom
Dostrzegam złotą proporcję w kocim ogonie
I doskonałą spiralę w jego pozycji czuwania
Wyciągam kalafior z lodówki, by się upewnić.
Ubóstwiam nirwanę pod łukiem prysznica
Zachwycam się wodą spienioną chłodną
śmiercią, która oczekuje na zewnątrz. I szamponem.
Życie moje wewnątrz płynie jak zmyślona rzeka
Wieczna kąpiel refleksji, która uczłowiecza
Dostrzegany wszechświat jest mną. Dlatego mu wybaczam.
Nowa whisky w szklance, a stara karuzela się kręci
No i biorę tę linijkę i mierzę tego kota...
Miarą nowej samsary skrytą w głębi mej pamięci
Zig
|