W tajemnicy
pod sam pień podchodzę
śliwy starej skrzypiącej
wznoszę oczy w gałęzie
w zielone owoce
oblegające omszałe porostem
ciężarne konary do murawy
kłaniające się latu
do jesieni w fiolety
się ustroją kapiąc sokiem
na stół mój wiklinowy
i fotel
jak pień śliwy
też skrzypiący
gdy siadam
do z księżycem rozmowy
i może kiedyś podsłucha
że planuję jej koniec
w tym roku gdy
nie wyda już kwiatów
może wezwie na pomoc wicher
szarpiący
i wyzwoli się z ciężaru
owoców
rzuci gałęzie na stół wiklinowy
połamie fotel mój w rozpaczy
pniem pękniętym
nad sercem
wyrytym
dla mnie pierwszej
tu wiosny
a tymczasem maciejka
co posiałam ją
pod drzewami
pochłania mnie
i wypływam
na ocean
w rejs
po skarb co w pestce ukryty
leży na dnie groty
STEWCIA
|