Noc spadających gwiazd

Zjonizowany strumień nut formułuje mój oddech
Chemiczny smak powietrza drażni szósty zmysł
Pod łukiem nocnego lazuru zamykającego przestrzeń
rozgwieżdżoną neuronami, między wymiarami,
w których nie ma mnie

Kamień filozoficzny – krystaliczny rdzeń duszy
Fluorescencyjna krew zamrożona fantazją
Pączek też ma przecież dziurę w środku!

Określ kształt muzyki i policz jej pole,
wiedząc, że kąt między przecięciem jej przekątnych
jest jedną z liczb Fibonacciego

Dusza spala się jak Słońce
płomieniem z ognia św. Antoniego
W nic już nie wierzę i za niczym nie tęsknie

Życie to niekończąca się rewiwescencja
Świecę śmiercią jak zorza polarna
Nad jednym z biegunów mojej osobowości
I tak się zastanawiam…

Cóż jest w bycie prócz nicości?


Zig

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2018-03-26 08:28
Komentarz autora: Może wydawać się trudny w odbiorze, ale ostatnio moja wyobraźnia stała się bardziej nieokrzesana. Wcześniejszy wiersz może posłużyć jako wstęp.
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Zig > < wiersze >
jagraszka | 2018-03-31 19:05 |
Zgadzam się z Michałem. Ten wiersz trzeba przeczytać kilka razy. Jest intrygujący. Pozdrawiam świątecznie.
Michal76 | 2018-03-26 17:17 |
Zatrzymuje. Muszę go jeszcze przemyśleć.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się