W Pętach Nadziei
Załzawiły się szyby jesiennym zasmuceniem
Zapłakała tęsknota aksamitnym urokiem
Rozsypały się iskrami marzenia po niebie
Otwarły się ramiona miłości konającej
Dla mej duszy dławionej czekania smutkiem
Dla serca, które wciąż odmierza sekundy
Dla nadziei naiwnej jak tlący się płomień
że znajdziesz mnie tutaj pośród zimnych wspomnień
Namalował mi anioł smutny swą historię
W której nienawiść i miłość splatają blade dłonie
Na świata krańcu czeka na swój koniec
Cieniem będąc Twoich obietnic niespełnionych
I słucham wciąż wietrznych opowieści złudnych
Łzami obmywając okruch prawdy z fałszu
Chciałabym abyś niespodzianie powrócił
Nie echem bolesnym, lecz słowem kojącym
Byś zapłonął brązem swych oczu czarownych
I ocalił me życie z rąk wiecznego mroku
Przeprowadż mnie przez ocean niespokojny
Nim zwątpię wpół drogi i w nim utonę
Listopad 2005
Black Pearl
|