Na brzegu...
W piasku stał wpatrzony w dal
nasłuchując rozmów mew z szumu fal
odleciał kwiat sen czysty jak łza
na skrzydłach nadziei
po niebie chciał za nim gnać
słone te krople spływają do ust
słone jak i morze tańczące u stóp
upadł na kolana zbyt słaby by stać
krzykiem serca wołał do szczęścia do gwiazd
upadł jeszcze niżej rozbity do cna
w wodzie także słońce skryło swą twarz
nikt nie zauważył omijał jak psa
kochanka wiosennej tęczy
co władał nim żal
Samuraj Grześ
|