rzewnie, lecz rześko
Z dala od zgiełku i hałasów miasta
- zapasy jadła na tydzień z okładem;
a jam pośrodku bieszczadzkich połonin.
Nikt mnie tu z czasem, terminem nie goni
- żyć, nie umierać w tak sielskim nastroju.
Nad ogniem strawę sobie zagotuję,
także herbatę z ziół rosnących dziko,
czując przedziwną moc dawnych pokoleń.
Zielono płowe połonin bezkresy
- wśród nich zapewne wilk, niedźwiedź też żyje,
jam obcy pośród, ze stratą niczyją
tutaj stanowię drobinkę natury.
Obym mógł jeszcze wrócić po raz wtóry
w odległe strony, skąd przecież wyrastam
- za doczesnego życia by to się spełniło ..
Los bowiem mnie odrzucił w nadmorskie krainy,
więc nawet moje kości już tutaj nie spoczną ..
Nie czas dziś jednak boleć nad ową przyszłością,
kiedy w garnku pyrkocze nad ogniskiem woda
- i aż prosi, by do niej coś na zupę dodać ..
A to już tu i teraz trzeba mi wykonać
(mięsko jak i przyprawy wprost z natury łona).
Za chwil parę zapachy warzonego jadła
wypełnią okolicę, zachęcając gości
- nie wiem, czy też rad będę ich tu obecności
bronmus45
|