24 zero trzy

w oddechu wiatru kilka smaków
późna Warszawa w bielańskim gaju
Bazyl i ja
błąkamy się po stołach kończącego dnia

oliwkowe mrugnięcie gasi miasto
można do woli wybierać
menu jest bogate w kolory nocy

z wirujących talerzy wyskakują
zielone pory
każdego roku na ciepło

tu czas omija wskazówki
wędrowcy kończą bieg
blaszane koty
spadają z tacy


marekg

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2019-05-05 11:53
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < marekg > < wiersze >
Ziela | 2019-05-05 15:31 |
Inspirujący !!
valeria | 2019-05-05 11:56 |
fajne
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się