Nim zmrużę oczy
Zamknięte w szklanym stożku
oranżowe kule lawy flegmatycznie
wędrują po bryle.
Zasysają się wzajemnie jak umierające gwiazdy,
różanym blaskiem zaplątując zasłony,
po których warkoczach wspinają się sny.
Pokój odkształca swoje wnęki
naśladując rytm magmowego serca,
a wszystko inne staje się Niczym
Zapominam, że istniało Wszystko i odchodzę
w objęcia któregoś z synów Hypnosa, pragnąc
unieść się bytem astralnym ponad to, co widzę.
W świecie idei kreślonych szaleństwem wciąż
pozostaję zamknięta w znienawidzonym ciele
jak ta lawa, choć mniej niż ona doskonała, bo
zamiast blasku rzucam cień.
Zig
|