Nigdy więcej

Kiedy miałem dwadzieścia lat

zaczynały się strajki w Gdańsku.

Jechałem na Śląsk i uczyłem się milczeć.

Krzyczałem do lustra w tłumie ludzi.

Szukałem szczęścia na opak.



Kiedy miałem dwadzieścia lat

wszystko malało z wiekiem.

Świat na wyciągnięcie ręki pękał.

Nie umiałem się z nim uporać.

Przybywało jedynie lat.



Kiedy miałem pięćdziesiąt lat

zmieniły się rządy i ludzie.

Ja przestałem mieć marzenia.

Świat z dłoni uciekł w ból haluksa.

Pozostała nadzieja na nieśmiertelność.


kamor7

Średnia ocena: - Kategoria: Życie Data dodania 2020-05-13 20:03
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < kamor7 > < wiersze >
skala | 2020-05-15 12:44 |
gdy maiłem naście lat za słowa prawdy w Gdańsku dostałem w twarz więc wszędzie bywał okrutny świat a człowiek lub jest lub go nie ma a tylko łazi jakiś zwierz
Henryk_Konstanty | 2020-05-15 09:42 |
wystarczy życie wieczne.
jagraszka | 2020-05-14 17:15 |
Historia wielu z nas, ale niewielu tak ja przeżywa...
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się