O człowieku, który szukał Artemidy
Płochliwe Parnasu dziewice
Co górę tę w tańcu przepysznym
Doprawdy nogami trącacie
O Muzy, boginie, wy męża
Dzielnego wychwalać zechciejcie
Co wyszedł nad ranem ku kniejom
Gdyż pragnął odszukać boginię
Idącą z orszakiem dokoła
Przez lasy cieniste i sioła
Wytrwały więc mąż ów, bohater
Przeczesał rozległe gęstwiny
Powtarzał: - Artemis, przybywaj!
Lecz nikt się owemu nie zjawiał
Nie padła też żadna odpowiedź
To on się przewrócił w pokrzywy
Nie poddał się jednak i dalej
Wołając: - Artemis, przybywaj!
Męczącą przechodził wędrówkę
Gdy wieczór zapukał do lasów
Bohater powracał do domu
A w drodze powrotnej i ciężkiej
Wieczorne sprażyło go Słońce
Wróciwszy dopiero o zmierzchu
Z wyprawy niełatwej do domu
Natychmiast położył się w łóżku
Przez chwilę coś myślał i wrzasnął:
- A może ukryła się w szafie
Artemis ozdobna kołczanem!
Z kanapy wyskoczył od razu
Do szafy przybliżył się zrazu
Lecz bóstwa nie było w tej szafie
Do łóżka więc wrócił i zasnął
GeliuszAulus
|