Ja to widziałam

wschodzi słońce
czerwone strumyki światła skaczą po drzewach
prędko, prędko uciekają cienie
między liściem a liściem rozpiętość głęboka
tam ciemność duża
kropla deszczu ma swoje schronienie
poranne wlatywanie, nocne opadanie

mruży oczy dmuchawiec pod drzewem
puch na nim jak ucieszenie
godzina w której pulsuje radość
parasol z tęczowych wstążek
cały w zasięgu mojego spojrzenia
a obok roża rozchyla kwiaty
wypełniona po brzegi ogniem słońca
przesuwa się przed oczami
pełznie jak rumieniec po twarzy
a wiatr cały w pragnieniu wpił się w nią wargami
wzbiera całą swą mocą, wiruje
a niebo różowieje, rozkłada skrzydła
lecą złote ptaki – to gra światłocieni
piórami upiększają świat
prześwietlone źrenice zakwitają miłością

dzień jak różowa skała okryta mchem
jak zielony liść wtulony w szczęście
w jeziorze pływają barwne motyle
kwitnąca akacja częstuje słodyczą
największy cud – życie


Irena

Średnia ocena: 9
Kategoria: Przyroda Data dodania 2020-11-13 20:46
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Irena > < wiersze >
Jaga | 2020-11-17 18:50 |
ciekawa wyobraźnia z piękną puenta na zakończenie, p0zdrawiam
joanna53 | 2020-11-16 19:11 |
świetny wiersz, pobudza wyobraźnię.
jagraszka | 2020-11-14 15:24 |
Brawo. Pięknie opisałaś swoje odczucia. lekko i zgrabnie. :)
Viasyl | 2020-11-13 20:57 |
Piękne te Twoje ubrane w słowa obrazy Irenko...
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się