Świat zespolony
Nasza podróż zaczęła się u podnóża gór
Po drodze - nie wiem - widzieliśmy chyba
ze sto trupów, lecz później
zniknął sens liczenia ich od nowa, bo
na wyższych poziomach matematyka
przestała zawierać liczby,
dalej były tylko litery, a my
tworzyliśmy z nich słowa
Nie mogliśmy mnożyć naprzemiennie
ale codziennie wyciągaliśmy
pierwiastek z liczby ujemnej
Tak, stary, brzmi niesamowicie
Ale przyznaj – poniekąd
postępowaliśmy tak całe życie,
tylko na innych płaszczyznach
„Postępowaliśmy”.
Lubię to słowo.
Świat zespolony
Świat urojony
Część z tego jest rzeczywista.
Przestrzeń wektorowa
na marne usiłowała
uchwycić wymiary
naszej miłości
Tych, co stąpali twardo po ziemi
nie spotkaliśmy
Choć los ten sam wyznaczył nam szlak
Lecz my – och,
jesteśmy lekkoduchami!
Więc tamci w ziemi, my – w niebiosach
zostawiliśmy ślad
I choć oni tam szli dla wspaniałych widoków,
my ten najpiękniejszy dawno odnaleźliśmy
spoglądając sobie w oczy, bo
w nich odbijał się świat
nienazwany, nieoznaczony
żadną pieprzoną turystyczną flagą
Nikt, poza nami, nie musiał o nim wiedzieć.
Zig
|