promień zachodzącego słońca
nim okno zaciągnę ciężką kotarą
i w mroku skryję wnikliwe spojrzenie
nim stanę przy mężu jak karze obyczaj
zachwycę się jeszcze słońca promieniem
pobiegnę przez pola za jego światłością
przez lasów wykres na widnokręgu
przez łany owsa drżące na wietrze
struchlałe w sekundzie zmierzchu rozpędu
odnależć spróbuję na mojej łące
to miejsce szczególnie przez gwiazdę wybrane
gdzie atłasu promieniem dotyka słońce
ziemi odwiecznie troskliwości zgłodniałej
tam po mocarnym spojrzeniu wkroczą
w jasność marzenia i wspomnień zastępy
i upragniony w zapomnieniu spokój
odnajdą
nie koniecznie by był ten święty
nim okno zaciągnę ciężką kotarą
i dzień zamknę bezimienny
daj Boże zachować tyle w sobie pamięci
by pożegnać się z nim przed kolejnym…
STEWCIA
|