Dzwońcie - dzwony - dzwońcie
tam gdzie kościelny dzwon
rozpoczyna dzień
gdzie jaskółka nad sienią lepi gniazdo
wyśpiewuje nutkę zadowolenia
tam bliska sercu ziemia
i ogień miłości
tam kocham nawet wiatr
jęk wichury błyskawice grzmoty
dzwony dzwonią –
wzywają ludzi na poranne pacierze
wody rzeki Czarnej bieleją światłem
wchodzę myślami wyżej
kłaniam się słońcu
liczę stokrotki na łące
wiersze są moim żywiołem –
idę je wypowiedzieć
stanąć pod jabłonką i popatrzeć
obudzić pola z letargu
pozwiedzać pochodzić
wyzbierać dawne dźwięki
poszukam śladu młodości
zrobię to czego nikt przede mną nie zrobił
wyśpiewam swoją własną pieśń
zapalę to co dawno zgaszone
wyciągnę ręce – powiem
tu moje niebo
każdy krzak i kamyk
dzwońcie – dzwony – dzwońcie
ja ukradkiem wycieram łzę
nie ze strachu ani bólu – z tęsknoty
za tym skrawkiem który nazywam początkiem
Irena
|