Maki, bławatki, tataraki
bieg przez drewniane płoty
przeplatane powojami ścieżki
spojrzenie w siłę powietrza
które unosi w sobie okruchy wczorajszego snu
gdzieś przez palce przebija się blask światła
głośne westchnienie
które przedrzeźnia znany mi ptak
obrazy lśnią odbite w źrenicach
są też ślady odciśnięte w sercu
które wciąż na nowo czytam
czasem mają kolor kamyka
czasem słyszę w nich śmiech
pomiędzy jednym wspomnieniem a drugim
pojawia się to co otwiera na wiosnę okna
podaje na tacy miłość radość szczęście
znajduje się tam grzebyk który splatał warkocze
i sukienka malowane w maki bławatki - pachnąca tatarakiem
zostały okruchy które fruwają we śnie
stają się światłem na samotne noce i dnie
pełne miłości ale pozbawione dotyku
to jest dalekie - nie dane mi jest ich usłyszeć
są obrazem wąską kreską lub niewidzialną kropką
wciąż pragnę jeszcze raz tej kropki posmakować
pachnie makiem bławatkiem tatarakiem
w tym moje wszystko które przez całe życie nazbierałam
Irena
|