Wiosenny senny spacer
Tknęło oboje
W chwili tej samej
Chęcią nagłą
Między gałęziami drzew
Zapragnęli oddechu
Zapachu
Soczystej kwitnącej w sadzie wiśni
Polnych dróg
Kwiatów polnych
Maków i chabrów
Podążali beztrosko
Drogą pełną lasów
Pastwisk łąk
I wąwozów
Tylko słońce
Dmuchawce
I stare drewniane płoty
Wiedziały że idą w swoją stronę
W połowie drogi się spotkają
Z naręczem kwiatów
myśląc tylko o sobie
Wyliczając powrotną drogę
Płatkami kwiatów
Kocha..
Nie kocha…
W oddali
Swoje postacie zauważyć mają
I tak przypadek chciał
że w chwili
Gdy dłonie dotykały sianokosy
A Koniuszki palców
Wędrowały po morzu dzikich traw
Pachniały jaskry
Kaczeńce oczy żółciły
Cykady słuch ogłuszyły
Na skraju lasu
Pojawiła się postać
Wymarzona
Dwa bukiety
Złączyły się w jeden
Obok dłoni
W warkocz splecionych
Ciepłe powietrze zamruczało
Wiatr oplątał włosami jego ciało
Ona chcąc popatrzeć mu w oczy
Swoje otworzyć musiała
Śmiech drzew usłyszała
Obudził ją ze snu
Dziewczyna na snopku siana leżała
I tylko szybie obłoki
Zachód słońca
Kosz pełen jeżyn
I jagód powiedział jej
że to był piękny sen
Prędko drogę odnalazła
Bo płatki kwiatów
Wskazywały drogę powrotną
Tą ze snu…..
Napisany 2006.05.24
nimfalesna
|