jabłka Adama (wiersz warsztatowy - niedzielny szok
który gorszy
czy ten - niegdyś - osobisty
co da na chwilę spojrzenia
pełne miłości
spacer splecionych dłoni
potem nagle
głośno wypluje z siebie miłość
i zapomni
czy ten - obcy - co na co dzień -
mijając
z pogardą przywita
i rzuci ostro brzmiącym w uszach
szyderczym śmiechem
chcąc by przepraszać za życie
i dokopie nawet wtedy
gdy nie ma powodu
czerpiąc z tego wręcz
sadystyczną satysfakcję
a podobno kobiety nie wypada
tknąć nawet kwiatkiem
ale słowem można jak najbardziej
przy tym z własną idealnie skrojoną nieomylnością
śpi na poduszce obłudy
i słomą z butów wypycha
dziurawe sumienie
Myślibórz dn. 18.09.2022 r.
ula71
|