Pałac
Przez siedem lat błąkałem się po komnatach
i korytarzach złotego pałacu antycznego króla,
potykając się o piękne przedmioty
i ślizgając się na błyszczących podłogach,
chciwie opróżniałem wszelakie pozostawione zapasy
pijąc najsłodsze trunki i jedząc najlepsze strawy.
Bez dnia i nocy,
jedyne światło ze złoconych świec,
przeklinam bogaty w popędy los,
raduję się nim,
płaczę w rozpaczy,
wylewam łzy szczęścia.
Zepsucie dopada i domy uciech,
zgnilizna niszczy ich fundamenty,
walą się marmurowe kolumny
i sufity muszą runąć,
przykryć gęstym kurzem ściany,
tylko rzeczywistość ukazać,
tak się wydostałem.
Ian_Alfred
|