Nocny patrol...
Wysłano nas na patrol
Bałem się!
Powietrze było niby cięższe…
Grzmiało odorem popiołu ofiar
Stosy zażegnanych marzeń – topiły się w ogniu
Mieliśmy tylko dotrzeć do mostu
Rozpętało się piekło…
Ares powrócił!
Bóg wojny trafił na nas…
Dlaczego na nas?
…spytał mnie mój kolega z patrolu
Jedyne co wiedziałem to to że się boję!
I w jednym ułamku chwili
Przewertowałem wszystkie stronice mego życia…
Zakładkę zostawiłem na stronie…”honor”
Chwyciłem kolegę…a w ręku karabin
I dumnie stanąłem oko w oko z gromem
A przed nami niczym piołuny armii wroga…
Mnożyli się i dzielili…a nas dwóch
Spojrzeliśmy na siebie – to koniec
Pozostał tylko plan „savoir vivr”
…ten który miał być ostatecznym aktem
Trzeba było wprowadzić w chwile życia….
Dobre maniery strzelania prosto w głowę
…przyniosły efekt!
Przeżyliśmy!
Od tamtej pory boję się jeszcze bardziej nocnych patroli
Nastał świt…kolejna niewiadoma losu…
Co tym razem?
Its only Deja Vu
|