nad Narwią u schyłku lata
w kociołku nad orłowskim ogniskiem
skwierczy fasola pomidory wino
do tańca gra im snop iskier
będzie kolacja z dziewczyną
już komary nie męczą nas wcale
łysy pajac się schował za chmurami
wiatr zalotnik szczypie Narwii fale
szepcząc- gładkaś niby aksamit
wiatr podrywacz bo podrywa liście
co leniwie sfrunęły nam pod nogi
a do tego jakoś uroczyście
to kres lata znowu Boże Drogi
Takie tempo że już nie pamiętam
kiedy pierwszy siwy włos na skroni
tylko patrzeć znowu będą święta
a ja głupi chcę marzenia dogonić
jak to było? W tej ładnej piosence
nie pamiętam wyleciała z głowy
moja żona jest w nowej sukience
a kociołek jest właśnie gotowy
marynarz
|