przyjażń
o jedną dawkę za wiele
a mogło być uroczyście
bedę odchodził śmielej
pozegnasz mnie oczywiściej
przekroczono dobre obyczaje
powie ksiądz z orłem na łańcuchu
apogeum między marcem a majem
w atmosferze miłosnych odruchów
nie ma grajka co na pile smętoli
nie ma gości i nie ma szampana
tylko w klatce piersiowej coś boli
i od jutra do mnie - proszę pana
a co dzieci , a dzieci są nasze
proszę pani, prosze pana księdza
razem z Nimi zbuduje się daszek
na chwileczkę dopadnie nas nędza
miną wiosny lata jesienie i zimy
włos siwizną skronie przypruszy
jeszcze czasem na siebie patrzymy
gdy nas wnuki targają za uszy
taka miłość i nagle rozstanie
i o jaką dawkę za wiele
bardzo kruche jest ludzkie kochanie
bezpieczniej być przyjacielem
marynarz
|