dzika róża w deszczu
***
rozpłakało się niebo nad ziemią
… a mogło przecież nade mną…
-Reginie dedykuję
***
okradziona ze złudzeń namiętności
krzakiem polnej róży na bezdrożu
ukorzenia na nowo swe pragnienia
odmrożone północnym wiatrem pędy
strąca bezwiednie gość – wędrowiec
zachwycony kompozycją
siły sprytu i powabności
czasem skradnie pocałunkiem
płatki świeżych kwiatów
i w starych księgach zasuszy
czasem wonią ich się zachłyśnie
do świtania
a rankiem z rumieńcem
szuka co niepamięć schowała
czasem dojrzałych owoców pełne garście
zbiera jak wspomnienia
na deszczowe wieczory melancholii
a ona
w skupieniu
śledzi krople bijące
o zatroskany parapet
poplątane ze łzami
i delikatnym się pędem odnawia
STEWCIA
|