w dżdżysty poranek- opis

w dżdżysty poranek
wciskając łysinę głowy
w głębię ortalionu kaptura
w myśl zanurzył spojrzenie

szeptała mu drogowskazy
na bezdrożach
podsuwała gładkie zjazdy
wprost w jej ramiona

chował ręce z łokciami
w bezdenne kieszenie
a palce wplątywały się
w strzępki tkaniny i wspomnień

pod wiatą
zajął ostatnie miejsce
kapanie kropli nie torturą
spływało po jego plecach
a pieszczotą
uśmiechał się do kałuży

na widok nadjeżdżającego autobusu
ruszył biegiem
w jego stronę
wprost pod strugi
rozbryzgiwanego rynsztoku

i biegł dalej
a kaptur zsunął się mu na plecy…
dogoniły go
ironiczne spojrzenia
i trauma dzieciństwa


STEWCIA

Średnia ocena: 9
Kategoria: Inne Data dodania 2006-11-16 08:48
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < STEWCIA > < wiersze >
STEWCIA | 2006-12-29 21:03 |
a może tu wrócę??? Brakuje mi was..
Szymon22 | 2006-12-04 10:53 |
Przepięknie Ci to wyszło, na prawdę intetresujšcy jest ten Twój: "dżdżysty poranek" ;-)
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się