Szaleństwo istnienia

Dajcie mi posmakować szaleństwa,
chcę być uznany za świra,
żyć we własnej ciasnej,
klatce zmysłów pierwotnych.

Niech zobaczę to wszystko
co widzą wariaci,
co tylko tych jest
którzy są bez klepek.

Twarze smutne, wieczorne
Liście na wietrze szumiące,
Słońca blask co oślepia
Przez dym świeci jaskrzące.

Dłoń żebraka pod murem,
głos błagania w spojrzeniu,
krzyk niemocy w izdebce,
gdzie samotność drugiemu.

Małość ludzi globalnych,
wielkość tych co są w cieniu,
zapach śmierci na schodach,
co kompanem w cierpieniu.

Radość, szczęście, miłości,
wśród motłochu szczelnego,
gdzie nikt nie chce zobaczyć,
nędzy kogoś drugiego.

POLICZALNE SĄ WINY
POLICZALNE SĄ KARY
POLICZALNE PRZYCZYNY...
NIEPOLICZALNE ZAMIARY.

Pustka będzie pustką,
głos ż wnętrza wciąż szeptem,
bieda biedą zostanie,
a majętność wstrętem.

Obłudnicy wciąż mylą,
klęskę ze zwycięstwem,
śmierć zostanie śmiercią,
a życie szaleństwem.


jowok

Średnia ocena: 8
Kategoria: Życie Data dodania 2006-11-16 09:18
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < jowok > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się