Piekło
Odchylam twarz, w stronę Słońca,
tak wyczekiwanego ciepła.
Łaskocze mnie swoimi promykami,
łaskocze, jakby chciało powiedzieć,
jestem tu, teraz, ciesz się mną,
gdyż niedługo odejdę…
I opuszczę bez „do widzenia”
i nie wrócę już nigdy więcej …
A ja nie wierzę
i upajam się radosną chwilą,
zapominam o wszystkich troskach…
I nadchodzi noc…
znów jest zimna,
wroga,
znów mnie męczy,
goni
pragnie wydrzeć ze mnie duszę
…
boję się
…
uciekam…,
pochłonięta ucieczką nie dostrzegam,
że to już nie jest
to samo miejsce na ziemi…
to jest otchłań,
piekło mnie pochłonęło…,
bo nie chciałam słuchać…
nie chciałam wierzyć.
I zostałam sama …
w ciemnym lochu
bez wyjścia.
DuszyCzka
|