Znów.
Znów w dłoni, zamiast płaskiej butelki,
Znany kształt kolby od parabelki.
A w końcu palca wibruje skrycie,
Jak łaskotanie: tu śmierć, tu życie...
Wracajcie, słodkie chwały godziny,
Sławne gonitwy i strzelaniny.
Tak tylko można znowu być młodym -
Zabić - i z duma czekać nagrody.
W knajpie morderców gryziemy palce,
żądze nas dręczą i sny o walce.
Ale któż dzisiaj mordercom ufa? -
Wiec srebrne kule śpią w czarnych lufach...
Honeyaggi
|