Opowiadanie

Był upalny dzien
słońce mocno prażyło
Szłam do znajomej
wchodze po schodach
i widzę na oknie

Stoi drapak zasuszony
taki biedny
skruszony
akurat wyjrzał
Pan co go tam postawił

patrzy że ja sie przygladam
i wrogo na mnie spoglada
ja zaczełam komentowac
jak można tak kwiat
prażyc do badyla
Doprowadzić


Ten badyl jest do wyrzucenia
on tu stoi od niechcenia
Powiedzial; ja go wystawiłem
wreszcie porządek
z nim zrobiłem

Nie będę bawił się
podlewaniem jego
On już usechł
cóż mi z tego

Żal mi bylo
tego kwiatka
Wziełam go do domu
niosłam nie
tłumaczylam się
nikomu

Po drodze do niego
mowiłam że go uratuje
ze jest suchy i goracy
ale u mnie w domu
się lepiej poczuje
zaraz go podlałam

Spodek ładny dałam
Postawiłam w cieniu
i sobie rósł
ciągle go chwalac
kwiatów jego
nie znajac

Wreszcie zaczał
sie zielenić
śliczne listki puszczać
i dziekujac w oka mgnieniu
kwitnac zaczyna

a kwiatów jak puch
jak cala pierzyna
zakryła jego
listki
tylko maleńkie widac
bylo jak z kolyski

Za jego pielegnowanie
do dzis dostaje
jego kwiaty
jak podziekowanie

Nigdy nie przejde
obojetnie kolo
wyrzuconego kwiatka
a chcesz miec piekne kwiaty

Przemawiaj do nich
trafisz celnie na ich
kwiatowe i zielone
tematy


bozka

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2008-01-16 13:54
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < bozka > < wiersze >
ruda | 2008-01-16 20:00 |
ten pan powinien siebie wystawić
usta | 2008-01-16 18:32 |
Świetny
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się