Tęsknota za różowymi okularami
Cofnąć czas, bym znów mogła uwierzyć we wróżki.
Nie mając nic do roboty, śledzić lot małej muszki.
I ślepo wierzyć, że przeszłam wiele mil, nie robiąc kroku.
I móc uwierzyć, że widziałam wszystko, nie odrywając wzroku.
I wciąż zostawiać ciastka dla świętego Mikołaja.
Z palcem utkwionym w mapie twierdzić, że widziałam orangutana.
W kawałku plastiku widzieć żywa istotę.
Znów mieć świetną zabawę, obrzucając się błotem.
Z wszystkiego czerpać tyle sił i radości,
Być tak rozkosznie naiwną i w ogóle się nie złościć.
Sprawić, by dzieciństwo wróciło,
I zapomnieć, że kiedykolwiek inaczej się żyło.
Wrócić do momentu gdzie wszystko było bardzo proste,
Bez kłamstw, bez intryg, takie radosne.
Wrócić do momentu, zanim zrozumiem,
Ze dzieckiem być nie chce i nie umiem.
I zanim spadnie na moje barki odpowiedzialność świata,
Móc jeszcze raz denerwować brata.
Móc jeszcze raz zrobić dom dla lalek,
Zanim na dobre dorosłą stanę.
Choć na chwilę dostać to co zostało mi zabrane.
Znów patrzeć na świat tak niewinnie i czysto,
Wierzyc że mama potrafi wszystko.
Znów w cieście grzebać palcami,
I gdy zepsuje zabawkę zalewać się łzami.
Tak bardzo chciałabym cofnąć się do ty chwil.
Gdy jeszcze niewinności płomyk w mym sercu się tlił.
Cofnąć się w czasie i zabrać z tamtego czasu,
Zapach świerkowego lasu,
Parę rysunków obrazujących marzenia,
I trochę letniego cienia.
Zabrać trochę dziecięcej radości,
By móc rozświetlić nią dorosłe przykrości.
By tą dziecięcą wiarą ogrzać szary dzień.
Spontanicznie przytulić drzewa gruby pień.
Urządzić bitwę na śnieżki, bez poczucia winy,
Że to co robie to jakieś kpiny.
Z dziecięcą ufnością i wiarą spojrzeć na świat,
A wszystkim swoim wrogom powiedzieć: szach, mat!
Dlatego do dzieciństwa cofnąć się chce,
By móc odrodzić się.
I z porządną dawką optymizmu i wiary,
Przyjmować wszelkie losu kary.
I śmiało zapukać do bram dorosłości,
Mając w sercu dziecięce radości.
pisarka ;)
|