Deszcz...
Ciepłą strugą twarz omywa
pieszczotliwa wody fala.
Kropel ścieżka szyją spływa
muśnięciami żar rozpala.
W ślad za kroplą ręka twoja
zgarnia piany śliskiej łatki
gdy całujesz mnie po szyi,
kiedy gładzisz me pośladki.
Osłabiona tą pieszczotą
na kafelki się osuwam
chłonąc dotyk twój z ochotą
słodycz wyżyn już odczuwam.
Ty zdobywasz mnie ustami,
pocałunek każdy nowy.
Drażnisz piersi me włosami.
Ukrop leje się na głowy.
Odwzajemniam się nieśmiało,
dłonie suną w górę ud.
Badam to co pulsowało,
na języku czuję miód.
Wzdychasz,dreszczem przeszywany
gdy przyjemność potężnieje.
Pożądaniem ponaglany
w jedno scalasz nas istnienie.
Dzikość zmysłów nas porwała.
Woda zdaje nam się chłodna,
chociaż parzy nasze ciała,
choć posadzka niewygodna.
Śpiewem swoim nie zagłuszy
naszych jęków wody ściana.
Kiedy ziemia się poruszy,
piana będzie już spłukana.
Ociężali,rozluźnieni
wyciszymy serca bicie.
Jednym kocem otuleni
obudzimy się o świcie...
Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części niniejszej publikacji, oraz wprowadzanie jakichkolwiek zmian jest zabronione bez pisemnej zgody autora. Zabrania się jej publicznego udostępniania w Internecie w myśl praw autorskich zawartych w
Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631.
rudaraija
|