Nie dotykaj mnie, proszę.
Nie dotykaj mnie, proszę.
Cokolwiek by się stało zachowaj tę odległość,
Kwadrans drogi od ośrodka zranienia.
[czyli ode mnie, gdy niema wołam o pomoc]
Nie dotykaj mnie, proszę.
To oni mnie zranili, nie Ty.
To są moje łzy przez nich, nie przez Ciebie.
[nie bierz na swoje barki moje zło całego świata]
Nie dotykaj mnie, proszę.
Gdy płaczliwym głosem te słowa wypowiadam enty raz.
Pozwól mi ochłonąć, bo się rozpłaczę.
Daj mi chwilę, bym mogła przełknąć swoje łzy.
[wiesz przecież, że nade wszystko powinnam być silna]
Nie dotykaj mnie, proszę.
To moja wina, że ich śmiech mnie rani.
To moja wina, że nie potrafię.
To moja wina, więc nie dotykaj mnie proszę.
[za (nie)długą chwilę się uspokoję nim popełnię kolejne towarzyskie samobójstwo]
Nie dotykaj mnie, proszę.
To tylko moja sprawa.
Obcy ludzie nie powinni oglądać moich łez.
Nawet Ty jesteś w tej chwili obcym człowiekiem.
[Ty wiesz, że bez Ciebie nie dam rady funkcjonować]
Nie dotykaj mnie, proszę.
Jednak zostań niedaleko wydarzenia
Bym na samym końcu przybiegła zapłakana
By ukryć się przed światem
Niekoniecznie w Twoich ramionach.
[zdaję sobie sprawę z niebezpieczeństwa balansowania na linie swoich własnych emocji]
M.
|