Czarna madonna
Przyszla do mnie w sennej marze,
tanczyla nago owiana mgłą.
Była tak cicha ze az piękna,
pani ciemnosci, zmora ze snu.
Zamglona senną tajemnicą,
magiczny zamek wetknęła na usta,
zatarła granice z tamtym swiatem,
Nie zerkajac na odbicie lustra.
(a mnie) Znużonej pozwoliła śnić...
Była lśniąca jak skryte myśli
i miała z cierni koronę zakwitłą,
posturą wzruszała wątłą zaiscie,
jak gdyby mijała uniesień zastępy
gonitwą, straszną, raniącą śmietelnie.
Na głowie welon koloru azali,
utkany przeplecioną rozpaczą.
Kazała swym gestem posłyszec łaknienie,
tkwiące w mglistości umysłu, nieracząc
posłuchać mego wołania, ni troche.
Bacznie tak się przyglądając,
by nie pogubić żadnego z jej żalów,
wpatrzona w potok jej gniewnych kroków,
czekałam aż odejdzie od mego łóża,
i ów złozoną swą naturą, zagodziści
u innego niewolnika koszmarów.
shadow
|