Na łące w Twoich oczach.
Zanurzam się pośród Twoich słów.
Biorę je garściami, zachłannie, by były na później, by już nie uciekły.
Dłonie absurdalnie lżejsze, bo spokojne.
Myśli, choć szaleńcze - łagodne.
I dryfuję pośród niewypowiedzianych zdarzeń, gdzie tylko łąka, pokropiona poranną rosą i niebo, co przedziera się przez mgłę mogą usłyszeć dźwięk Twoich słów.
A gdzieś w oddali ja, bo usłyszałam i zobaczyłam, ten uśmiech niedlawszystkich.
Gdy podejdziesz powietrze stanie się tak błogie i uniesie Nas na odległość, która zwykle Nas dzieli.
To nie maki, nie tulipany w Twoich dłoniach, lecz Ty.
To nie rosa, ani bezchmurne niebo, lecz obraz, który ujrzałam w Twoich oczach - iskrę, światło, blask.
Inflames1
|