Zmacona Fikcja #1
zelżał ucisk chwilowej nienawiści
upadla stal i ciało we wspanialej harmonii
jedna gorąca sekunda trwająca wieki minęła
a oni już jada po Ciebie, czarna wdowo
kto im to powiedział, mój luby? Ty?
teraz wyjdź na wpływ powietrza czym prędzej
trzaśnij drzwiami, biegnij jakby Ci tramwaj uciekał
lewitując - do przodu i pod katem w zmąconej fikcji
niebiescy ludzie krzyczą i biegną za Toba bo Cie traca
właśnie wyplułaś na nich malinowa do żucia gumę!
teraz mijają Cie samoloty papierowe małe
nielogiczne ; im bliżej słońca i nieba tym zimniej
górnolotna dziewczyna w sensie dosłownym z Ciebie
ustami produkujesz grad a nagością orgazm chmur
doganiają Cie - szybciej, szybciej, szybciej
gonią Cie wszystkie dostępne siły zbrojne i marynarki
teraz Ty jesteś wciąż naga i słyszysz tylko gitarę
oni są troskliwi wielce i przytula Cie pasami
i zostawia znowu kompletnie sama z chorymi myślami
w pomieszczeniu białym gdzie atrakcja uderzanie głową w klamkę
głośno tak krzyczą o ostatnim prezencie - lobotomii dla mnie
aspiniou
|