Ptaki emigranci
Opustoszałe podwórka
karuzela nie dyszy
trzepaka pęknięta rurka
pamięta dzieci kaprysy
Starość z pomarszczonymi troskami
chciałaby odlecieć jak ptaki
za swymi pisklętami
nie może zaciężkie chodaki
Popiół po czerwonym transparencie
nie krzyczą głupie z niego slogany
na ojczyzny firmamencie
złodziej już demokratycznie wybrany
Patrzę z moich okien
w niebieską dal nieznaną
tęsknota tuż przed zmrokiem
za ziemią historią starganą
Najlepszy chleb tu niesmakuje
nie ma sąsiada kompotu z suszek
szampan w najdroższych kryształach
zamienie na wody garnuszek
Jeśli do gniazd swych powrócą
powrócą już nie takie same
zostawią włosów kruczość
czy zastaną dziś bardziej łaskawe
Mieć mały domek owinięty różą
i w sadzie własny stołek
niech walizka kojarzy się tylko z podróżą
z niedolą zaś tobołek
Tomasz Kiełtyka Sarnek
Sarnek
|