oczyszczenie
Brzask świta w wierzchołkach drzew
Zaszemrał cichutko wiosny westchnieniem
Wśród młodziutkich liści słychać śpiew
Moje oczy mają dziś łzawe spojrzenie
Jak czcicielka wychodzę do bóstwa
Pragnę się schować w cieniu mego drzewa
Zostanę głucha na wszystkie oszustwa
Deszcz kapiąc złością do walki zagrzewa
Tam do strumienia wściekłość wrzucę
Powtórzę pożegnanie z wody głuchym chórem
Z Bogiem kolejny raz się pokłócę
Na zawsze się rozstanę ze swoim bólem
szybcia
|