Herbata parzona w zimnej wodzie

Nie zatrzymuj chmur
i tak odpłyną
Nie zatrzymuj go
I tak odejdzie
Płaczesz
Są dłużej lub krócej
więc nie zatrzymuj go
i tak odejdzie

Małe miasteczko w sercu
Wschód – Zachód

Świta
Wychodzisz
Wracasz
Świat się śmieje

Oddychasz w rytmie mechanicznego popędu
Graj wisznu graj...
Napęczniałeś do granic pokoju
Czy ty mnie kochasz?
Kochanie, słoneczko moje
Rozumiem ale nie chcę wiedzieć

A ja przychodzę ze świata tłuczonych popielniczek, szklanek i talerzy
szklany, ostry świat
zlewa się z moimi łzami i wiruje nade mną

Już nic nie widzę, słyszę tylko
Trzask Drzwi
Światło zapala się i gaśnie, zapala się i gaśnie
Zasypiam... Nie, nie potrafię

Spójrz w górę
Tańczą papierowe rybki pod sufitem

Na mojej poduszce są chmury, jest niebo

A tam za ścianą ktoś śpi
Odlana z zimnego metalu
To moja mama

Dla Niej
jak herbata parzona w zimnej wodzie

Zapłakane, nieszczęśliwe dziecko
tyle widziało, tyle słyszało
Zapłakane, nieszczęśliwe dzieciństwo

Na granicy niewinności i łamanych stołów
krzyków, trzasków, obelg
kilkuletnia istotka osiąga orgazm
Po czasie myśli
Dobrze, że to schizofremia


butterfly

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2012-05-27 00:10
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < butterfly > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się