Do M.
Tęsknie
Do swego Orfeusza
Bo zmęczona ma dusza
Traci kropla po kropli gładkość odczuwania
Ach to nie ten świat
Boję się
Nie wytrzymuje niezrozumienia
Zniewolony ginę w braku niewykorzystanych szans
Dlaczego dzikość ludzkiej bestii
Zżera podeptane cmentarze
Gdy realizacje nieufność przedziera
Dokąd zaprowadzą takie marzenia
To trudne
Stanąć – zrozumieć- iść dalej
Tak trzeba
Zapomnieć- wymazać z serca
Zakorzenione już głębokie wspomnienia
Mimo że wciąż nadzieja
Nie czekać
Wyrwany z ramion
On umiera
Cicho
Ktoś krzyczy- daj sobie czas
Tam na górze
Nawet teraz pochylają się białe drzewa
Wiedz ze dobre dusze
Popłynęły już z nurtem na wyspę Nieba
Spotkamy się tam
Zahaczając o Siedem Gwiazd
Malwa89
|