Czarne róże
Na pustyni złotej róże rosły czarne
Samotne i piękne, jedyne na piasku
Za nic mając sobie żar i dni upalne
Dumnie prezentując płatki słońca blasku
Podziw nad nimi wielki łączony z obawą
Woń upojna przyciągała, choć zabójcza
Pragnienie połączone kąśliwą zdradą
Szaleństwo na ich punkcie było im jak uczta
Zdań było wiele jak ludzi na świecie
Dar boski prości ludzie krzyczą
Inni zaś twór szatański przecież!
Tak róż początek nadal tajemnicą
I znalazł się śmiałek, kwiat chciał dla siebie
Zerwał różę jedną i od woni zginął
Dziś prosty lud na cmentarzu go grzebie
Złość diabelska czy zachłanność ludzka winą?
Osłabły bez siostry, moc nagle tracąc
Straciły urok, wygląd nabrały podły
Obrzydzenie nachodziło patrząc
Jak pszczoły bez żądła żyć dalej nie mogły
Cz
|