Burza
Niebo jak misa łez wymieszanych z moją krwią
Wylewającą się z sinych chmur niczym dawnych blizn
Jęk bólu łączący się z krzykiem nieboskłonu
Rozdzieranego blaskiem Twej potęgi
Ciało moje marznące przytulone do trawy
Opłakiwane kojącymi kroplami deszczu
Jakże chciałabym by obmyły mnie z grzechu
Którego żal nigdy nie został wypowiedziany
Drżąc zestrajam się z przerażoną ziemią
Chcąc ze łzami pozbyć się cierpienia
Goryczy ciemności zatruwającej moją duszę
Czy to prawda że łzy oczyszczają?
Należy je wylać
Pozbyć się wstydu
Skoro są kroplami krwi duszy
Należy przelać krew
Dać ostatni wyraz autodestrukcji
Zwyciężyć upokorzenie ostatecznie wyrzekając się
Człowieczeństwa
Ach!
Nareszcie zabierz mnie stąd!
Niech błyskawica oślepi zamknięte oczy!
Grzmot niech uczyni głuchym!
Niech piorun uciszy me serce!
Ostatnie tchnienie łączy się z grudkami ziemi
Po burzliwej nocy nastaje świt pochmurny
Zwiastowanie dobrej nowiny:
To koniec
Tak, dla kogoś to z pewnością dobra nowina
Czy na pewno?
Musi tak być, po prostu musi
Powiedz mi, że tak jest!
Nie karz mi wracać do siebie
Mnie już nie ma.
To tylko kolejna maska.
suicide
|