Zero pozytywów (H.O.M.Okaust)
Wypowiadasz wiele mądrych słów
A wszystkie bez znaczenia, dźwięki
Plewisz swe wymysły między setki pustych głów
Wyskocz z okna, zdechnij na raka, skróć udręki
Od użalania tracę słuch, przepala mnie zgaga
Wieczne problemy, gorzej niż ze zwierzęciem
Człowieku, złap oddech głęboki, tlen przecież pomaga
Zabaw się w doktora, strzał strzykawką z powietrzem
Czuć wszechwiedzę mimo bycia gówna wartym
Jarać się sobą będąc ślepym na pustkę
Swąd palonego mięsa na powietrzu otwartym
Nie ma nadziei, ciało z amputowanym mózgiem
Każdy ma swoje miejsce na ziemi, pięknie
Brak mi tolerancji, więc ograniczam twoje
Empatia zatracona jak crack pęka
Podpowierzchni sporo, leż spokojnie
Pozbawić cię kończyn, wrzucić do wanny
Z uśmiechem wyciągnąć pomocną dłoń
Patrząc w oczy w których nadziei żadnej
Obserwować z wysiłku pulsującą skroń
Wij się jak robal, w soli własnej ukryty
Człowiek i zwierzę, toż to jedna rodzina
Żyjmy w symbiozie, eliminując pasożyty
Co cię z nimi wiąże? Kwiczysz jak świnia.
Cz
|