Obiekcja
Na skraju tego lata, siedząc
Przytulił mnie wiatr, chłodny
O twojej doli, nic nie wiedząc
Uznałam chłód za dogodność
Nie było słów, tych co kłamią
Nie było ciszy, niedbałej
Lecz czyny, najbardziej raniąc
Zabrały cię, ukochany
Ufność co była, nie wróci
Troska rozproszy się, szerzej
Bo złym nawykiem, ukłuty
Już wiesz, że ci nie uwierzę
Kiedy wiatr chłodny, zadzwoni
Znów w moje myśli, dudniąc
Pobiegnę by wyrwać cię z toni
tak prędko,
aż śmierć twą przegonię
Ccclaudia
|